Naoglądaliście się kiedyś zdjęć w Internecie i stwierdziliście: "Muszę tam być!"? Tak było ze mną, gdy zobaczyłam wąwóz Masca na Teneryfie. Nie zważając na to, że ostatni raz po prawdziwych górach chodziłam w podstawówce oraz że bilety wstępu trzeba rezerwować z 2-miesięcznym wyprzedzeniem, wiedziałam, że MUSZĘ przejść tę trasę! Jak mi się udało i jak się przygotować do trekkingu Masca? Sprawdźcie sami!

Dlaczego warto odwiedzić wąwóz Masca na Teneryfie?

W przeciwieństwie do większości mojego życia wyjazdu na Teneryfę nie planowałam z dużym wyprzedzeniem. Tym razem wycieczkę kupiliśmy zaledwie 2 tygodnie wcześniej i choć dla niektórych to wieczność, dla mnie oznaczało, że każdy z 14 dni spędzę na intensywnych przygotowaniach. Kiedy więc pododawałam się do wszystkich możliwych grup na Facebooku mających w nazwie "Teneryfa", przeczytałam przewodnik i odnowiłam kontakty ze znajomymi, którzy zwiedzili wyspę, wiedziałam, że muszę zobaczyć położony w górach Teno wąwóz Masca.

Jak zdobyć pozwolenie na wejście do wąwozu Masca?

Szybko okazało się, że na ten sam pomysł wpadły inne osoby, które loty rezerwowały z 2-miesięcznym, a nie 2-tygodniowym wyprzedzeniem. Jak więc udało nam się nam tam dostać? 

Do wąwozu można wejść wyłącznie w weekend. Na jednej z grup na Facebooku czytam, że w każdy czwartek po godzinie 12.00 uwalniana jest pula biletów, na najbliższą sobotę, a w piątek na najbliższą niedzielę. W czwartek po przylocie odświeżam więc stronę internetową i udaje się! Pojawiają się wejściówki. Ekscytacja sięga zenitu, czuję przyspieszone bicie serca, prawie jak przy zakupie biletów na koncert gwiazdy rocka, wypełniam formularz i…MAMY TO. Wiemy, że za dwa dni jedziemy na trekking.

Jak dojechać do wąwozu Masca?

Przebywamy w Costa Adeje, w południowej części wyspy. Z wcześniejszego researchu wiem, że w samej wiosce Masca samochód można zaparkować tylko na 2 godziny. Decydujemy się wiec na komunikację miejską, która jest dobrze rozwinięta na Teneryfie. Próbujemy poznać szczegóły na recepcji hotelu, w którym się zatrzymaliśmy, ale niestety, przemiła obsługa choć potrafi rozwiązywać problemy dotyczące tematów all inclusive i pokojów z widokiem na morze, gorzej radzi sobie z mniej rajskimi tematami, jakimi są autobusy. Na szczęście wszystkiego dowiadujemy się na stacji autobusowej w Costa Adeje. W sobotę rano dwoma autobusami dojeżdżamy najpierw do Santiago del Teide, a później do wioski Masca.

Czy potrzebne są buty trekkingowe w wąwozie Masca?

Na miejscu jesteśmy ok. 10.00. Udajemy się do punktu zbiórki, w którym dostajemy instrukcje, odhaczamy się na liście uczestników, otrzymujemy kaski oraz sprawdzane jest nasze obuwie, a dokładnie podeszwa. Do wąwozu nie wejdziemy w sandałach, adidasach itp. Gdy docieramy na miejsce akurat kropi i w pełni rozumiem te wymagania. Choć mam na sobie buty trekkingowe kupione na szybko przed wyjazdem (sami widzicie, że dużo musiałam załatwić w ciągu tych 14 dni), niestety na mokrych kamieniach czuję się jak na lodowisku i szybko zaliczam upadek. Gdyby nie fakt, że za chwilę przestaje padać i wszystko robi się suche, nie byłabym w stanie przejść całego wąwozu.

Widoki i trasa w wąwozie Masca

Już po chwili rozumiem, dlaczego tyle osób poleca to miejsce. Widoki są niesamowite. Skaliste góry robią olbrzymie wrażenie. Idziemy kamienistą drogą, czasem trzeba się schylić, czasem przecisnąć. Droga jest świetnie oznaczona, nie ma możliwości zgubienia się. 

W listopadzie 2021 trasę w dwie strony trzeba pokonać pieszo, co oznacza w praktyce w sumie 10 km, a sugerowany czas ich przejścia to 7 godzin. Wiele jednak zależy od Waszej kondycji oraz tego ile czasu poświęcicie na zdjęcia. Jak możecie się domyślić, cała w ekscytacji musiałam się powstrzymywać, żeby nie zatrzymywać się co 100 metrów na kręcenie filmu z hula-hoop. 

Na trasie zobaczycie punkt kontrolny, w którym trzeba być przed 13.00, żeby nie zostać zawróconym z drogi, z uwagi na to, że wąwóz musimy opuścić do 18.00 (wtedy robi się ciemno na wyspie). Z tego względu warto wejść na szlak jak najwcześniej, żeby móc w tym miejscu spędzić jak najwięcej czasu.

Czytałam, że latem jest możliwość powrotu statkiem z plaży, do której dochodzi się na końcu wąwozu. Dla nas ta opcja jest niedostępna. Droga do plaży prowadzi w dół, a jej trudność oznaczona jest jako średnia. W mojej ocenie jest przyjemna, choć z pewnością dosyć wymagająca. 

Na plaży robimy dłuższy przystanek z posiłkiem. Nie ma tam sklepu ani toalet, także musicie w tej kwestii liczyć na siebie. Plaża jest bardzo ładna z widokami na wąwóz, La Gomerę i klify Los Gigantes.

Droga powrotna jest zdecydowanie bardziej wymagająca, zresztą ten szlak oznaczony jest już jako trudny. Ciężko mi wyobrazić sobie pokonywanie go w upalny dzień. My większość trasy idziemy w cieniu, bo dzień jest dosyć pochmurny, a i tak jesteśmy mocno zmęczeni. 

Całość drogi w dwie strony z przystankiem na plaży zajmuje nam 5,5 godziny. W mojej ocenie ten trekking jest dosyć męczący - zakwasy mamy przez dwa kolejne dni, ale mimo wszystko przystępny dla większości osób. Na trasie w listopadzie nie ma tłumów, jednak pogoda jest zmienna i trzeba być przygotowanym na zarówno na upał, jak i chłód oraz słońce i deszcz.

W wiosce jesteśmy ok. 16.00, gdzie robimy jeszcze kilka fotek. 

Niestety, autobus do Santiago del Teide nie jest dobrze skomunikowany z drugim do Costa Adeje, dlatego na miejscu łapiemy taksówkę, którą współdzielimy z ludźmi poznanymi na szlaku. Wieczorem wracamy do naszego hotelu.

Jeśli chcecie odwiedzić to miejsce, sprawdźcie moje odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące trekkingu po wąwozie Masca.